(Nie)legalnie śledzeni na L4
„Weryfikacja zwolnień lekarskich pracownika”, „Kontrola pracownika na L4” – tego rodzaju ogłoszenia, o zakresie usług można bez trudu znaleźć na stronach internetowych większości biur detektywistycznych. Rosnąca popularność usługi wśród pracodawców walczących z plagą „lewych zwolnień” wynika z wysokiej skuteczności i efektywności takiej kontroli. W tym miodnym pomyśle jest jednak wiadro dziegciu – istnieją poważne wątpliwości czy działania takie są legalne. Jeszcze do niedawna, jeżeli ktoś nie miał zdrady małżeńskiej na sumieniu to ze śledzeniem przez detektywa mógł mieć do czynienia wyłącznie jako element fabuły czytanej powieści lub oglądanego filmu sensacyjno-kryminalnego. Wątpliwości prawne czy detektyw może śledzić niewiernego małżonka (narusza bowiem w ten sposób jego prywatność) szybko zostały rozstrzygnięte na korzyść tych pierwszych. Poszerzając wachlarz swoich usług detektywi zaczęli również oferować kontrolę pracowników. Obecnie można być więc zwykłym pracownikiem, wykonującym niezbyt ekscytującą pracę, żeby poczuć ten dreszczyk emocji bycia śledzonym, rodem z amerykańskich thrillerów. Wystarczy pójść na L4.
Detektyw kontroluje O tym, kto, kiedy i w jaki sposób może kontrolować pracownika czy prawidłowo korzysta ze zwolnienia chorobowego popularnie zwanego L4 decydują przepisy, a dokładnie art. 68 ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa wraz z rozporządzeniem wykonawczym. O przeprowadzenie kontroli można zwrócić się do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych albo, gdy zatrudnia się co najmniej 20 pracowników (zgłosiło się co najmniej 20 osób do ubezpieczenia chorobowego) można ją dokonać samemu, za pośrednictwem delegowanego pracownika posiadającego specjalne upoważnienie. Ramy kontroli są ujęte bardzo sztywno. W zasadzie sprowadza się ona do ustalenia, czy w trakcie zwolnienia pracownik przebywa w domu, a jeżeli nie, to żądania złożenia wyjaśnień czemu go w czasie kontroli nie było w miejscu zamieszkania. Ze skutecznością tego rodzaju kontroli w przypadku sprytnych pracowników bywa różnie. Nie sprawdza się też najlepiej, w sytuacji gdy pracownik wprawdzie jest w domu, ale nie wykorzystuje zwolnienia zgodnie z jego celem (wykonuje zdalną pracę, drobne remonty). Dlatego też pracodawcy poszukują innych alternatywnych bardziej skutecznych metod kontroli. Niektórzy z nich w swoich poszukiwaniach dotarli do drzwi biur detektywów, chętnie reklamujących się wykonywaniem usług kontroli zwolnień lekarskich pracowników.
Podstawą działania licencjonowanych detektywów jest ustawa o usługach detektywistycznych, która reguluje w sposób ogólny co im wolno a co nie. Detektywi na podstawie umowy zawartej ze zleceniodawcą mogą pozyskiwać informacje o osobach, przedmiotach i zdarzeniach w zakresie niezastrzeżonym dla organów i instytucji państwowych na mocy odrębnych przepisów. Za taki odrębny przepis może być uznany właśnie art. 68 ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa wraz z rozporządzeniem wykonawczym regulujący formę i zakres kontroli pracowników na zwolnieniu lekarskim. Przepisy te w stosunku do pracodawcy zatrudniającego mniej niż 20 pracowników ustanawiają wyłączne uprawnienie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych do kontroli prawidłowości wykorzystania zwolnień lekarskich. Pracodawca nie może samodzielnie takich czynności wykonywać, może co najwyżej zwrócić się do ZUS o wykonanie takiej kontroli.
Naruszenie praw śledzonego Pozostaje jeszcze fundamentalna kwestia ewentualnego naruszenia praw i dóbr osobistych pracownika śledzonego przez detektywa zdobywającego w ten sposób informacje dla pracodawcy. Detektyw wkracza bowiem swoimi działaniami w sferę życia prywatnego i rodzinnego pracownika, które objęte są ochroną prawną. Na ich straży stoi Konstytucja RP oraz Europejska Konwencja Praw Człowieka. Adwersarze zwolenników rozszerzania zakresu swobód na wszelkie aspekty życia człowieka, chętnie sięgają po argumenty równie dużego kalibru takie jak konstytucyjne prawo do sądu. W sprawach śledzonych małżonków, sądy niejednokrotnie uznawały, że nie dochodziło do naruszenia dóbr osobistych niewiernego małżonka, bo tylko rejestrując poczynania współmałżonka z ukrycia możliwe było zdobycie dowodów jego zdrady, bez których to dowodów druga strona nie miałaby możliwości wystąpienia do sądu o rozwód, który w świetle tych dowodów był jak najbardziej zasadny. Jak te argumenty mają się do pracowników? Nijak, bo pracodawca nie musi się uciekać do inwigilacji pracownika, bo ma przewidziane prawem sformalizowane metody kontroli prawidłowości wykorzystywania zwolnienia. A to w jakim stopniu są one skuteczne, jest prawnie irrelewantne.
Pozyskiwanie danych osobowych Do naruszenia prawa do poszanowania życia prywatnego może dojść jeszcze w jednej płaszczyźnie, a mianowicie pozyskania bez zgody śledzonego jego danych osobowych. Za dane osobowe uważa się wszelkie informacje dotyczące zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania osoby fizycznej. O ile licencjonowany detektyw jest uprawniony do zbierania i przetwarzania danych osobowych bez zgody osoby, której one dotyczą, to inne osoby już takich uprawnień nie mają. Przekazanie zdobytych informacji w utrwalonej postaci pracodawcy, jest równoznaczne z uzyskaniem przez niego danych osobowych pracownika, na których posiadanie potrzebuje w świetle przepisów ustawy zgody pracownika. Zwłaszcza, że mogą dotyczyć danych wrażliwych czyli: wyznania, przyzwyczajeń, preferencji, stosunków rodzinnych i towarzyskich itp. I tutaj jest zasadnicza różnica między pozycją prawną pracodawcy a nieufnego małżonka. Ten drugi otrzymuje bowiem informacje dotyczące swojego współmałżonka z którym jest w zażyłych relacjach osobistych, gdzie ich sfery życia prywatnego wzajemnie się przenikają. Ustawa o ochronie danych osobowych wyraźnie wskazuje, że jej zapisy nie dotyczą osób fizycznych, które przetwarzają dane wyłącznie w celach osobistych lub domowych. W takim właśnie celu, również za pośrednictwem detektywa, mogą zbierać wzajemnie o sobie informacje małżonkowie. A pracodawcę z pracownikiem w ramach stosunku pracy łączą wyłącznie relacje służbowe. Pracodawca nie jest więc uprawniony do pozyskiwania bez zgody pracownika informacji dotyczących jego życia prywatnego.
Pracodawca przed sądem? Zlecenie przez pracodawcę agencji detektywistycznej śledzenie pracownika, czy prawidłowo wykorzystuje zwolnienie lekarskie może okazać się bronią obusieczną. Z jednej strony może złapać nieuczciwego pracownika na gorącym uczynku, z drugiej strony pracownik może się zrewanżować zarzutem naruszenia jego dóbr osobistych. Czy sąd podzieliłby zarzuty pracownika nie jest obecnie jeszcze przesądzone. Nikt z autorytetów nauki prawa i judykatury nie zajął jak do tej pory stanowiska w tym temacie. Z uwagi jednak na rosnące zainteresowanie pracodawców usługami detektywów, kwestia ta w najbliższych latach zostanie zapewne rozstrzygnięta.
Paweł Haładyn