Już niedługo rozpocznie się czas wakacyjnych podróży, warto zatem zwrócić uwagę, że jesienią zeszłego roku zmieniło się kilka ważnych przepisów dotyczących ścigania za wykroczenia drogowe popełnione za granicą. Wielu Polaków ruszy na zagraniczne trasy własnym samochodem i niejednokrotnie napotka „wrogie” fotoradary. Czy należy się tym przejmować?
Do listopada 2013r. właściwie nie funkcjonował żaden uniwersalny system, który pozwoliłby na egzekwowanie mandatów za wykroczenia popełnione przez zagranicznych kierowców na terenie Unii Europejskiej. Jeżeli obywatel Unii natknął się na fotoradar poza granicami swojego kraju, to w przeważającej liczbie przypadków nie otrzymywał żadnej korespondencji od miejscowych organów egzekwujących mandaty. Do tej pory wyglądało to tak, że np. policja niemiecka występowała do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców z prośbą o udostępnienie danych właściciela pojazdu. Droga do egzekucji takiego mandatu była długa. Policja niemiecka po uzyskaniu tych danych występowała z pismem do właściciela pojazdu, by zapłacił mandat lub wskazał osobę kierującą w tym czasie pojazdem. Często jednak brak reakcji na przesłane pismo nie skutkował żadnymi konsekwencjami i dlatego tylko bardzo zdeterminowane służby decydowały się, aby w ogóle podejmować działania, zważywszy, że koszt dochodzenia należności mandatowych od obcokrajowców był niewspółmierny do osiąganych zysków.
Od jesieni 2013r. zmieniły się jednak przepisy w tej kwestii, a to za sprawą unijnej dyrektywy, która zobowiązała nasz kraj do utworzenia Krajowych Punktów Kontaktowych. Realizacja tego zadania ma bezpośredni związek z przyjętym przez rząd projektem nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym autorstwa resortu transportu. Nowela ma wprowadzić w życie unijną dyrektywę z 25 października 2011 r. w sprawie ułatwień w zakresie transgranicznej wymiany informacji dotyczących przestępstw lub wykroczeń związanych z bezpieczeństwem ruchu drogowego (tzw. dyrektywa „cross border enforcement”).
Wymiana informacji będzie odbywała się w systemie teleinformatycznym za pośrednictwem europejskiego systemu EUCARIS. Krajowe Punkty Kontaktowe będą umiejscowione przy Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK). Ta z kolei znajduje się pod zarządem ministerstwa spraw wewnętrznych. Nowo utworzone punkty zajmują się automatyczną wymianą danych z państwami należącymi do Unii Europejskiej. To właśnie tam będą spływać zapytania o numery rejestracyjne pojazdów, którymi popełniono wykroczenie. System działa w dwie strony. Uprawnione w naszym kraju służby (policja, straż gminna, Inspekcja Transportu Drogowego, Służba Celna i Straż Graniczna) będą mogły również występować z takimi zapytaniami do krajów członkowskich. Kraje, które na razie nie wprowadziły dyrektywy Unijnej w życie to Dania, Irlandia i tradycyjnie Wielka Brytania. W tych krajach sytuacja będzie wyglądała tak jak dotychczas, tzn. wystawienie i egzekwowanie mandatu będzie możliwe, ale jedynie przy dużej determinacji ścigających.
W związku ze zmianami Ministerstwo Spraw Wewnętrznych musiało ponieść koszty instalacji urządzeń pozwalających na gromadzenie i wymianę odpowiednich danych. Miały one kosztować ok. 3 mln zł. Inwestycja ma jednak szansę szybko się zwrócić, ponieważ obliczono, że Polska będzie zarabiać na zagranicznych kierowcach nawet 7-8 mln zł rocznie. Wyliczono to na podstawie zdjęć z fotoradarów, które obecnie są odrzucane ze względu na zagraniczne tablice. Miesięcznie na fotoradary łapie się prawie 20 tysięcy takich kierowców. Ponad połowa z nich to obywatele UE.
Może się tak zdarzyć, że mimo wszystko po otrzymaniu mandatu zza granicy postanowimy go nie płacić. Co wtedy? Ustawa dokładnie nie reguluje tej kwestii, ale policja w kraju, gdzie przekroczyliśmy przepisy może wystąpić o skazanie kierowcy. Po uzyskaniu wyroku będzie on prawomocny także w Polsce i na tej podstawie może dojść do egzekucji. Oczywiście przy założeniu, że nie będziemy się bronić, ale wówczas nie należy pozostawiać mandatu bez odpowiedzi i należy bronić swoich praw w odpowiednim postępowaniu. Jeżeli jednak nie zrobimy nic, lub przegramy proces, to wystarczy, że właściwy organ państwa członkowskiego Unii Europejskiej, na którego terytorium popełniono wykroczenie, wystąpi do polskiego sądu o wykonanie mandatu lub prawomocnego wyroku. Może się też zdarzyć, że podczas kolejnej wizyty w kraju, gdzie ostatnio popełniliśmy wykroczenie, zostaniemy zatrzymani do kontroli. Wtedy z pewnością miejscowe służby mają możliwość upomnieć się o zaległe przewinienia.
Powyższe ustalenia dotyczą zarejestrowania wykroczenia przez urządzenie rejestrujące, takie jak np. fotoradar, lub kamera miejska, ale czym innym jest przyłapanie przez zagraniczną policję na tzw. gorącym uczynku, które może mieć różne konsekwencje w zależności od lokalnych przepisów. Trzeba się jednak nastawić na to, że w przypadku, gdy jesteśmy w danym Państwie jedynie przejazdem lub na krótkim pobycie wakacyjnym, to otrzymamy mandat karny gotówkowy, tj. taki, za który będziemy musieli zapłacić na miejscu. Dla przykładu w Austrii lub Belgii można dokonać płatności kartą kredytową. W Niemczech również płacimy na miejscu, ale możemy zostawić coś w depozyt (np. nawigację samochodową jeżeli jest wystarczająco cenna). Czesi bezwzględnie wymagają zapłaty gotówką. W Chorwacji karę można zapłacić na miejscu lub w ciągu 8 dni. Musimy się jednak liczyć, że do czasu uregulowania policja zatrzyma nam paszport lub inny dokument tożsamości. W Portugalii mogą zatrzymać nie tylko dokumenty, ale także samochód. Dodatkowo trzeba dodać, że mandaty wystawiane za granicą, zwłaszcza na zachód i południe od naszych granic bywają wielokrotnie wyższe, niż te otrzymywane w Polsce. Na szczęście punkty zebrane za wykroczenia popełnione za granicą nie wpływają na punkty karne zgromadzone w Polsce. Jednakże jeżeli w danym kraju np. jednym czynem, przekroczymy limit dostępnych punktów, miejscowa policja może nam zatrzymać prawo jazdy lub wystawić czasowy zakaz poruszania się samochodem po danym kraju.
Najlepiej oczywiście przestrzegać obowiązujących przepisów drogowych, dla bezpieczeństwa zarówno własnej osoby, przewożonych pasażerów, jak i swojego portfela, jednakże gdy już zdarzy się otrzymać jakieś pismo od zagranicznych organów porządkowych, to polecamy skontaktować się z naszą kancelarią, a wtedy z pewnością otrzymacie Państwo profesjonalną pomoc odnoszącą się bezpośrednio do indywidualnego przypadku.
Krzysztof Kołyga
prawnik
]]>